12 kwietnia 2020, 16:37
Spokojnych i Zdrowych Swiąt Zmartwychwstania Pańskiego.
I oczywiście mokrego dyngusa!!!!
Wesołego Alleluja !
Spokojnych i Zdrowych Swiąt Zmartwychwstania Pańskiego.
I oczywiście mokrego dyngusa!!!!
Wesołego Alleluja !
Podpatrzone w aptece:
Pacjent 60+ wchodzi do apteki i wyciąga listę życzeń (poskładana na kilka części). Więc, aby się dostać do jej wnętrza, co robi (?): mlask, mlask - jęzorem po paluchach. Następnie wyciąga receptę i: mlask - jęzorem po paluchcach, by zobaczyć, czy aby na pewno to jest recepta, czy może inny świstek papieru. Mmmmniam, pyszny koronawirus, pyszna żółtaczka, przepyszne wszystkie bakterie zmacane po drodze.
Niestety teraz bardzo potrzebna jest samokontrola. Koniecznie musimy zacząć zwracać uwagę na nasze odruchy. Dlatego lizanie palców, tarcie oczu czy dłubanie w nosie nie powinno mieć miejsca w warunkach polowych - dozwolone w domu po odkażeniu rąk ;)
Obrazek z dzisiaj.
Wracając z pracy samochodem, miałam możliwość chwilowej obserwacji otoczenia w czasie zatrzymania się przed pasami.
Piękny dzień więc mimo, że nie wolno chodzić "bez celu" jakoś dużo ludzi było wszędzie (moim zdaniem, za dużo jak na chodzenie z celem). No ale mniejsza z tym. Patrzę sobie i oto mym oczom ukazał się taki oto obrazek:
Idzie mama z synem - oczywiście nie ma w tym nic dziwnego, bo "na oko" chłopiec miał między 10 - 14 lat. Uśmiechnięci i zadowoleni (w tym również nie ma nic nadzwyczajnego), ale... Idą sobie i zajadają się czymś z paczki - chyba były to jakieś chipsy.
I w tym momencie wszystkie kończyny mi opadły i już całkowicie zwątpiłam we wszystko. Otóż jedli te chipsy rękami, na których mieli niebieskie rękawiczki (dlatego właśnie, że były soczyście niebieskie, było je doskonale widać).
Nawet nie wiem jak mam to skomentować.
LUDZIE ja was proszę: ZACZNIJCIE MYŚLEĆ! RĘKAWICZKI RÓWNIEŻ SĄ ŹRÓDŁEM WIRUSA! Jeżeli przejdziecie w nich przez wszystkie sklepy, autobusy, klatki schodowe itp.to jest na nich dokładnie wszystko to, co spotkaliście - a może raczej w tym wypadku - macaliście po drodze.
Rękawiczki są po to by:
- bardziej zwracać uwagę na to, co z tymi rękami robimy - NIE MACAĆ wokół UST, OCZU I NOSA (do tego też przydaje się maseczka czy inna forma osłony twarzy)
- po wyjściu ze sklepu i wejściu do samochodu - WYRZUCIĆ do kosza zdejmując je w taki sposób, by nie wetrzeć sobie wszystkiego, co na nich jest w ręce
- ręce powinno się dodatkowo odkazić żelem antybakteryjnym, alkoholem itp.
- jeżeli nie udajemy się do jakiegoś innego środka transportu, czy też tuż po wejściu do domu rękawiczki należy WYRZUCIĆ! (ewentualnie porządnie odkazić, chociaż tego nie polecam, ponieważ nigdy nie wiadomo jak dobrze to zrobimy - wirusa nie widać i wciąż może tam być)
- odkazić klamki w domu, które miały kontakt z rękawiczkami
Nie, to nie jest przesada. Na rękawiczkach tak jak na skórze wszystko się osadza. Jeżeli macie rękawiczki, nie musicie tak często dezynfekować rąk, co dla kogoś mającego problemy ze skórą jest niezwykle istotne. Ale ŻADNE rękawiczki nie uchronią Was przed chorobą, jeżeli nie będziecie stosować PODSTAWOWYCH zasad higieny.
Niestety coraz mniej rozumiem ludzi. Mój mały umysł nie jest w stanie pojąć motywów ich postępowania.
Jako osoba młoda, ale w grupie ryzyka śledziłam rozprzestrzenianie się wirusa od pierwszej oficjalnej wiadomości, którą podały Chiny. Od samego początku wiedziałam, że to tam się nie zakończy właśnie z powodu łatwości, z jaką przekazywane jest to dziadostwo. Jeżeli ktokolwiek dalej myśli, że w miejscu początku wirusa zmarło tylko 3242 ludzi, to jest w duzym błędzie (niekoniecznie doszukiwałabym się tu teorii spiskowych).
Przede wszystkim w okresie największego wzrostu liczby zakażonych nie wszyscy byli testowani na obecność wirusa, bo zwyczajnie było ich za dużo, aby tyle testów na raz wykonać. W czasie kwarantanny bardzo często do szpitali, w których już brakowało miejsc trafiały osoby w ciężkim stanie. Zdarzało się, iż zdążyły "przejść na drugą stronę" bez badań. Dlatego śmierć takich pacjentów w orzeczeniach zgonu określana była często jako: niewydolność oddechowa. Zresztą sami później oficjalnie poinformowali (w prasie zagranicznej), że istnieje prawdopodobieństwo, iż nie wszystkim zrobiono test i możliwe, że ofiar tego dziada było więcej.
Zatem ile naprawdę osób zmarło z powodu koronawirusa czy też, w wyniku komplikacji po przechorowaniu pewnie już się nie dowiemy. Jednak wiadomości, które trafiają do nas z Włoch zdecydowanie powinny dać nam do myślenia. Z przykrością muszę stwierdzić, że tych, którzy się tym przejęli jest zdecydowanie mniej niż lekkoduchów. I nie mam na myśli wpadania w panikę i wykupywania połowy sklepów na raz, ale tych, którzy wzięli sobie zalecenia władz do serca, aby nie włóczyć się stadnie po sklepach i ulicach.
Stańcie na chwilę, zwolnijcie i zastanówcie się, dlaczego wprowadzane są te wszystkie ograniczenia. Nie dlatego, żeby wam było gorzej żyć, żebyście mniej zarobili, aby wykończyły was doszczętnie wasze pociechy w domu. Nie dlatego że rząd popada w panikę i wyolbrzymia problem. Wszystko po to, by epidemię rozciągnąć w czasie.
A dlaczego?
PO PIERWSZE: ponieważ nie ma możliwości, aby lekarze zdołali właściwie zaopiekować się wszystkimi chorymi, gdy nagle ich liczba gwałtownie wzrośnie. Niestety nasze szpitale i lekarze nie są przygotowani na taką epidemię. Nie mamy doświadczenia w walce z takimi chorobami, nie było u nas żadnej epidemii, wojny czy innego zagrożenia, które wymagałoby dyscypliny, umiejętności zarządzania kryzysowego, albo nawet gotowych wytycznych jak postępować w takich sytuacjach.
To wszystko dopiero rodzi się na naszych oczach.
PO DRUGIE: może i wirus nie jest aż tak strasznie śmiertelny, ale... Bardzo łatwo się nim zarazić, przez co bardzo gwałtownie może wzrosnąć liczba zakażonych.
W zagranicznych publikacjach można przeczytać, że dużo ludzi potrzebuje opieki szpitalnej podczas choroby. Więc jeżeli nagle dojdzie do zwielokrotnienia liczby zainfekowanych to ciągle rosnąca fala zachorowań, dosłownie zaleje oddziały szpitalne. Jedni nie zdążą wyzdrowieć, kiedy już należałoby przyjąć kolejnych i koło się zamknie. W ten oto sposób wzrośnie również liczba zgonów, bo ci, którzy mogliby przeżyć, nie dostaną się do szpitali z powodu braku wolnych miejsc i nie zostanie udzielona im pomoc.
PO TRZECIE: jeżeli osoby, które mają jakąkolwiek możliwość pomóc w zdobyciu dla personelu medycznego: maseczek ochronnych, rękawiczek, fartuchów jednorazowych nie pomogą teraz, to zaraz obudzimy się w zupełnie nowej rzeczywistości: nie będzie miał nas kto leczyć, bo sami lekarze będą wymagali opieki. A tego się już nie da cofnąć.
To, że każdy z nas tego wirusa przechoruje, to jest prawie pewne, ponieważ NIE JEST TO GRYPA i nasz organizm tego patogenu nie zna.
Aby go poznać, musi się z nim spotkać, a aby go zwalczyć, musi wyprodukować całkiem nowe przeciwciała. Nasz układ immunologiczny jest wspaniałą maszynerią, ale i on potrzebuje czasu na wytworzenie "tarczy ochronnej". Oczywiście są tacy szczęśliwcy, którzy przejdą przez to bezproblemowo, ale ponieważ wirus jest nowy, nie wiadomo czy i Ty przejdziesz to łatwo właśnie dlatego, że twój organizm nie poznał jeszcze wroga.
W związku z tym proszę Was wszystkich i każdego z osobna: chrońcie siebie i swoich najbliższych, bo może się okazać, że właśnie dla Was w najbliższej przyszłości zabraknie miejsca w szpitalu, i będziecie musieli patrzeć na cierpienie swoich najbliższych.